shopping_cart EN

„Pasja do algrafii to był wewnętrzny impuls, nad którym nie miałem kontroli”

Luiza Poreda,

Algrafia to niezwykła technika graficzna, która powstała pod koniec XIX wieku, ponoć trochę przez przypadek. Jako jedyna metoda graficzna daje możliwość eksponowania matrycy graficznej jako obrazu, a nie tylko odbitek wykonywanych na prasie graficznej. Taki obraz można wykonać w sposób jednokrotny – unikatowy.

Dziś algrafia została prawie zupełnie zapomniana. W Polsce do życia przywraca ją Wojciech Rogosz – artysta grafik, fotografik, malarz, członek Związku Polskich Artystów Plastyków-Polska Sztuka Użytkowa. Artysta jest absolwentem Wydziału Fotografii i Informacji Obrazowej Uniwersytetu Warszawskiego (w tym rok zajęć na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w Pracowni prof. Romana Owidzkiego), stypendystą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2020 r.), a także beneficjentem programu Narodowego Centrum Kultury i MKiDN – Kultura w Sieci (2020 r.). Fotografią i grafiką pasjonuje się od dziecka, pobierając pierwsze lekcje od rodzinnych profesjonalistów: dziadka, ojca oraz stryja.

 

algrafia, obrazy malowane

Wojciech Rogosz, Noc w porcie – obraz wykonany techniką algrafii znajduje się w katalogu styczniowej 47. Aukcji Nowej Sztuki w Art in House.

 

Jak mówi Wojciech Rogosz, technika algrafii daje olbrzymie możliwości, a przy odrobinie systematyczności i samozaparcia można ją w miarę szybko opanować. Natomiast możliwości algrafii w zakresie budowania formy, koloru są zdecydowanie o wiele większe niż jakiejkolwiek innej techniki graficznej.

Artysta opowiada dalej, że najbliższe do klasycznych prac w technice algrafii są jego dzieła monochromatyczne: architektura i pejzaże. Algrafie barwne, czy te z lekkim dodatkiem koloru, to już inny świat.

 

W grafice klasycznej kolory nakładane się warstwowo. Jeden kolor nakłada się na drugi po wyschnięciu poprzedniego. W moim wykonaniu kilka kolorów nakładam na suchą grafikę monochromatyczną, metodą malarstwa olejnego, akrylowego czy akwarelowego (w zależności od tego, na jakim materiale wykonuję pracę). Innym rodzajem algrafii barwnej jest grafika na płycie metalowej, gdzie nakładam na siebie  kilka kolorów metodą „mokre na mokre”. Jest to moja autorska metoda, którą doskonalę od kilku lat. Wykonałem nią grafikę olejną „Noc W Porcie”, która wystawiona będzie na aukcji styczniowej w Domu Aukcyjnym Art in House (47. Aukcja Nowej Sztuki, która odbędzie się 15 stycznia 2021 roku). Efekt końcowy bardziej przypomina malarstwo olejne, niż  grafikę – mówi Wojciech Rogosz.

Kiedy wymyślono algrafię?

Algrafia powstała pod koniec XIX wieku. Trochę przez przypadek. Żeby zrozumieć istotę powstania algrafii, trzeba cofnąć się do źródeł  litografii, która była w tym okresie dominującą techniką graficzną (czytaj reprodukcyjną) na rynku. Materiałem, z którego wykonywało się i wykonuje po dzień dzisiejszy matryce graficzne w tej technice, jest kamień litograficzny. Specyficzny, rzadko występujący, naturalny kamień kopalny. Na  świecie istnieją tylko dwie kopalnie tego kamienia: jedna  w Niemczech i druga w Polsce. Już we wspomnianym XIX w wiedziano, że pokłady kamienia litograficznego są na wyczerpaniu. Biorąc pod uwagę olbrzymie zapotrzebowanie na odbitki litograficzne, które były wykorzystywane jako ilustracje książkowe, plakaty, etykiety itp., ówczesne społeczeństwo stało przed faktem zatrzymania tego rodzaju produkcji. Intensywnie zaczęto poszukiwania innych metod reprodukcyjnych jak też materiału zastępczego dla kamienia litograficznego. Takim materiałem okazało się świeżo wynalezione aluminium. Tak, to niesamowite, ale powierzchnia kamienia litograficznego ma te same właściwości fizyczne co powierzchnia płyty aluminiowej. Pierwsze litografie wykonane na płycie aluminiowej dały początek nowej technice: algrafii – opowiada artysta.

Kiedy to się wydarzyło?

Umownie przyjmuje się, że  po raz pierwszy metodę tę zastosował Josef Scholz z Moguncji w 1892 roku. Rozwój algrafii od tego momentu przebiega lawinowo. Przejmuje „rynek” litografii i już na początku XX w. staje się najbardziej popularną techniką graficzną. A dzisiaj jest jedną z najmniej znanych technik graficznych.

 

Jak pan myśli, czemu algrafia odeszła w zapomnienie?

To często zadawane pytanie. Myślę, że jednym z powodów jest aspekt techniczny. Dzisiejsze blachy nie wybaczają błędów, a błędy w trakcie tworzenia matrycy są z reguły nie do usunięcia, sama matryca trafia wtedy do kosza. Druga sprawa to fakt, że  na akademiach sztuk pięknych nie wykłada się już tej techniki i nie prowadzi się zajęć warsztatowych. A jeszcze w latach 60. i 70. ubiegłego wieku tworzyli w niej prof. Roman Artymowski i prof. Waldemar Świerzy. Kiedy wystawiałem swoje pierwsze algrafie na Warszawskich Targach Sztuki w 2005 roku, wywołałem na rynku spore zamieszanie. Prawie wszystkie wystawiające tam galerie i domy aukcyjne nie wiedziały, czym w ogóle jest algrafia. Jak dobrze pamiętam, jedynie państwo Ochalscy z Galerii Okna Sztuki (wcześniej Unicum) znali tę technikę. Jak twierdzili, posiadali prace Wyspiańskiego sygnowane jako algrafie. Także reaktywując algrafię, mimo woli stałem się animatorem powrotu algrafii na polską scenie sztuki. 

Skąd pomysł na przywrócenie tej zapomnianej techniki do życia?

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pracowałem w Pracowniach Konserwacji Zabytków w Warszawie. Tam po raz pierwszy zobaczyłem algrafie wykonane na blasze. Prace te wywołały spore zamieszanie wśród kolegów i koleżanek, ze względu na ich “nieznane” pochodzenie i nieznaną technikę, w której były wykonane. Po wielu latach, kiedy pracowałem już jako “samodzielna jednostka gospodarcza”,  temat wrócił do mnie jak bumerang, nie dawał mi spokoju. Myślałem o tym, jak się do tej techniki zabrać. To był taki wewnętrzny mocny impuls, nad którym nie miałem kontroli. On mnie wręcz prześladował.

Zacząłem wertować wszystkie możliwe źródła. Dosyć długo przygotowywałem się merytorycznie do pierwszego wykonania obrazu na aluminiowej blasze. Efekt był oczywiście gorzej, niż kiepski, ale dla mnie najważniejsze były nabyte doświadczenia i te 30 procent poprawnej części wykonanej grafiki. Zostało tylko 70 procent do poprawy. 

I jak było dalej?

Metodą prób i błędów opanowałem technikę na tyle, że wykonałem poprawnie kilkanaście algrafii. Warto zauważyć, że historyczne opisy tej  techniki nie pasują do współczesnych farb i chemii wspomagającej.  Cały proces musiałem opracowywać od podstaw. Dzisiejsze farby produkowane są według innych technologii niż te z XIX wieku. Mówiąc w skrócie, musiałem współczesne farby modyfikować, aby uzyskiwać coraz lepsze rezultaty. W moich doświadczeniach bardzo pomogli mi przyjaciele. Moimi działaniami zainteresowali się między innymi pracownicy Wydziału Grafiki Warszawskiej ASP. Dzięki przychylności ówczesnego dziekana tego wydziału prof. Rafała Strenta oraz ducha wydziału Janka Lewego dopracowałem system odbijania grafik na prasie graficznej. W rezultacie opanowałem technikę w stopniu maksymalnym.

 

Dlaczego akurat algrafia zafascynowała Pana tak bardzo?

Nie wiem do końca, chyba to mój Anioł Stróż przywalił mi jakimś niebiańskim kijem. Ogarnęła mnie niezrozumiała pasja do czegoś zupełnie nieznanego. Poświęciłem gigantyczną ilość czasu, materiałów (czyli pieniędzy) na eksperymenty, które wydawały się zwykłymi fanaberiami. Im więcej prób i eksperymentów robiłem, tym bardziej wsiąkałem w temat. Najpierw chciałem wykonać obraz w technice unikalnej, mało znanej. Nie zastanawiałem się nad celami długofalowymi, pragnąłem opanować nieznaną mi technikę. Potem wykonałem kilkanaście grafik (o których wolę dużo nie mówić) i zaprezentowałem je na małej wystawie (zaproszony przez serdecznego kolegę Krzysztofa Jarockiego) w ekskluzywnym Centrum Handlowym Galeria Mokotów. Po dwudniowej wystawie straciłem głos. Tyle było zapytań, rozmów, że efektem końcowym było zapalenie strun głosowych. Zainteresowanie moimi grafikami przekroczyło wszelkie możliwe granice mojej wyobraźni. To był jeden z tych sygnałów w moim życiu, który wskazywał mi, że to, co zacząłem robić, ma jakiś głębszy sens – mówi.

Wojciech Rogosz sporo czasu poświęca na dalsze eksperymenty z algrafią. Obecnie intensywnie pracuje on nad algrafią wielobarwną na płycie metalowej (aluminiowej). W tej odsłonie nakłada farby olejne metodą „mokre na mokre”, tworząc ciekawe efekty przenikania się kilku warstw.

Jak mówi artysta, jego pracami są zainteresowani bardzo różni klienci: od młodych ludzi po duże firmy i ministerstwa.

Na wystawach i w mojej galerii obserwuję bacznie reakcje oglądających. Nie znam klucza mogącego wyodrębnić i scharakteryzować tych, którym moje prace się podobają, ponieważ spektrum takich osób jest bardzo szerokie: od młodzieży po osoby w wieku średnim i zaawansowanym. Myślę, że odbiór sztuki zależy od stopnia wrażliwości osób oglądających i ich upodobań plastycznych. Moje prace kupują zarówno wszystkie możliwe firmy (biura prawne, architektoniczne, banki, ministerstwa), jak i osoby prywatne – m.in. od kilkunastu lat moje prace są dawane jako tzw. prezenty powitalne i pożegnalne przez korpus dyplomatyczny polskiego MSZ – mówi artysta.

Zapraszamy do galerii Wojciecha Rogosza w Art in House

Inne artykuły z tej kategorii

  • Baśniowe wariacje Waldemara J. Marszałka i Juraty Marszałek
    O Artystach Rynek sztuki

    Baśniowe wariacje Waldemara J. Marszałka i Juraty Marszałek

    Waldemar J. Marszałek i Jurata Marszałek, małżeństwo artystów z Gdańska, po raz pierwszy zaprezentują swoje dzieła wspólnie szerszej publiczności. Ich artystyczne uniwersum malarstwa oraz rzeźby doskonale rezonuje ze sobą, zapraszając do onirycznych mikroświatów pełnych intrygującej symboliki i zaskakującej niezwykłości drzemiącej w potencjalnie zwyczajnych codziennych momentach. Serdecznie zapraszamy Państwa po tę...

  • Znajdź siebie w malarstwie współczesnym | 87. Aukcja Nowej Sztuki
    O Artystach Rynek sztuki

    Znajdź siebie w malarstwie współczesnym | 87. Aukcja Nowej Sztuki

    Świat sztuki się rozrasta, organizowanie wystaw nie jest już zarezerwowane tylko dla renomowanych galerii z wieloletnią tradycją, co i rusz w Warszawie otwiera się nowa przestrzeń ekspozycyjna, często są to miejsca niszowe, skąpane w niepowtarzalnym klimacie. W domu aukcyjnym Art in House artyści mają możliwość prezentować swoje prace na wystawach...

  • Wystrój się w Modę na Sztukę!
    O Artystach Rynek sztuki

    Wystrój się w Modę na Sztukę!

    Czy są wśród nas miłośnicy stylu i ekstrawaganckiego ubioru? Jesteśmy pewni, że tak: ogłaszamy, że 19 kwietnia w Art in House o godz. 19:30 odbędzie się pokaz mody, ale nie byle jakiej, bo mody w sztuce! Nasi artyści, choć teraz po trosze także wyśmienici projektanci mody, przygotowali wyjątkowe kreacje do...

  • Filip Łoziński. Artysta, który operuje ciszą.
    O Artystach

    Filip Łoziński. Artysta, który operuje ciszą.

    Kiedy się szumem, tłumem, gwarem Ludzkie skupiska ustokrotnią Najdroższym na świecie towarem Będzie samotność Jonasz Kofta   Filip Łoziński operuje ciszą, oplatając jej bezkresem bezimienne postaci umieszczone w pustce. Artysta wprowadza widza w melancholijny nastrój, jednocześnie udowadniając, że samotność, w odróżnieniu od osamotnienia, nie musi wcale łączyć się z wyobcowaniem...

×
Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików cookies.
Schowaj
Zmień ustawienia